19-10-2011, 21:00
Prawie tydzień temu odbyła się kolejna audycja w radiu AOI, tym razem na temat Unii. Rozmawialiśmy o sprawach kontrowersyjnych, a także poruszyliśmy kwestie dotyczące powstania, działania i po części jej przyszłych planów. Tym razem nie ma wersji audycji bez muzyki, gdyż tej zwyczajnie jest mało (byliśmy bardzo gadatliwi).
Audycja o Unii (158 MB, 176min): download online
Zapraszamy do słuchania i komentowania. Na wszelkie pytania odpowiemy w komentarzach.
Ostatnio na naszej stronie rozgorzała pewna dyskusja, którą także poruszyliśmy w audycji. Jest to sprawa kontrowersyjna i dzisiejszy news poświęcimy właśnie jej. Tutaj mamy bardzo dużo do zarzucenia Manga-Libowi, a także chomikom i wielu innym serwisom bazującym na popularnych tytułach.
Jedną z niepisanych zasad fandomu skanlacyjnego jest porzucanie mang, które zostały w Polsce zlicencjonowane, a następnie usuwanie skanów ze stron. Należy pamiętać, że nadrzędnym celem istnienia skanlacji jest promowanie mangi. Wiele tytułów, które obecnie można kupić, zapewne nigdy nie ujrzałoby światła dziennego, gdyby nie promocja przez grupy skanlacyjne. Nagrodą dla nas jest to, że dany tytuł będzie można kupić i postawić na półce – całkowicie po polsku. Dlatego nie prowadzimy działalności zarobkowej, a robimy to za darmo dla fanów. Rynek mangowy w Polsce nie jest duży, a to z racji ilości osób natywnie władających tym językiem – w porównaniu z językiem angielskim jest to ponad piętnastokrotnie mniej. Tym samym z szacunkiem powinniśmy o niego dbać.
Manga-Lib ma sobie za nic nasz rynek wydawniczy i nadal umieszcza na swoim serwisie mangi, które powinny być z niego usunięte w całości. Nadal można przeczytać na jego serwisie mangi zlicencjonowane, np. Naruto, Bleach czy One Piece, o których K3nsei wypowiada się w ten sposób. Tym samym potencjalne osoby, które mogłyby kupić tomiki, nigdy tego nie zrobią, gdyż mają za darmo skany w internecie. Powiedzmy sobie szczerze – dużo jest dzieciarni, która traktuje legalne wydawnictwa jako zło i chętnie by je wypleniła. Wystarczy wspomnieć sprawę strony NarutoFAN, gdzie JPF został zmieszany z błotem przez „pseudo fanów”. Wydawnictwa walczą z tym, także drogą prawną, ale wiele osób myśli, że może być całkowicie bezkarna. Taką osobą jest także szef ML, czyli K3nsei, który chroni u siebie na serwerze autorów powyższych postów. Oczywiście, w przypadku paru innych tytułów musiał ustąpić. Ale jego posty dobitnie pokazują, co myśli o legalnych wydawnictwach, które próbują walczyć o swoje. Można by wysnuć wniosek, iż usuwa NIEKTÓRE skany jedynie po to, aby wydawnictwa się od niego odczepiły.
Problemem jest podejście, czyli to, że interesuje go jedynie odwiedzalność strony i związany z tym zarobek, a nie dobro mangowego rynku. Zupełnie odwrotne niż grup skanlacyjnych. Widać to po jego wypowiedzi, iż to wydawnictwo musi udowodnić, że ma licencję oraz to, że mangi nie są usuwane w całości, a jedynie do tomów, które zostały wydane, a wydawnictwo samo powinno dbać o to, aby informować jego o tym fakcie! Takiej bezczelności dawno nie widzieliśmy, najwyraźniej K3nsei kreuje się na guru polskiego rynku mangowego, któremu wszyscy muszą udowadniać, że mają jakieś prawa (nawet wydawnictwa!). To samo zresztą dotyczy zwykłych piratów, jakimi są chomiki, torrenty czy inne strony linkujące lub zawierające rozdziały mang zlicencjonowanych. W audycji poruszyliśmy np. temat zarabiania na chomikach, dzięki którym można sobie doładować konto w telefonie. Zazwyczaj prowadzą je totalni egoiści, którzy jakiekolwiek wydawnictwa mają za nic, dzieci nowego pokolenia „biorę, bo mi się należy z racji tego, że mam dostęp do neta”.
Chcieliśmy w tym miejscu zauważyć, że grupy robiące takie rozdziały odeszły z Unii. Z powodu różnic w poglądach odnośnie zlicencjonowanych tytułów już razem nie jesteśmy. Unia ma jednolite stanowisko w tej sprawie i zależy nam na promocji polskich wydawnictw - tym samym mówimy stanowcze NIE wszystkim, którzy naruszają prawa licencyjne w naszym kraju. Robimy to dla fanów, a im zależy na tym, aby polskie wydawnictwa nie zbankrutowały, tak jak to się stało z Tokyopop w USA i UK.
Jeżeli nic nie będziemy z tym robić, sytuacja będzie coraz gorsza. Ilu z nas marzy o jakimś tytule, który nie zostanie wydany w Polsce, gdyż wydawnictw nie stać na podjęcie ryzyka związanego z jego wydaniem? Strony udostępniające zlicencjonowane tytuły podcinają im skrzydła, narażając jedynie na straty – pamiętajmy, że promocja, to reklama tytułów. Wydawanie ich zwie się konkurencją. Warto dodać w tym miejscu, że np. wydawnictwo Waneko ma w swoich zasadach to, iż nie bardzo chce wydawać mangi, których skanlacje znajdują się na zaawansowanym etapie. Ale istnieją od tego wyjątki! Chociażby „High School of the Dead” czy „Dengeki Daisy”. Szkoda tylko, że są to jedynie najpopularniejsze tytuły, gdyż na te mniej znane wydawnictw zwyczajnie nie stać. Czy tego właśnie chcą „pseudo fani”, bezwzględnie walczący o najnowsze rozdziały już zlicencjonowanych w Polsce mang? My jesteśmy temu całkowicie przeciwni, tak, jak istnieniu stron, gdzie cały czas można ściągać wydawane w Polsce tytuły, często od wielu lat. Jedną z nich jest Manga-Library.
Jak zwykle zapraszamy do komentowania u nas na stronie http://unia.skanlacje.pl. Podzielcie się z nami opiniami i argumentujcie swoje za i przeciw. Żadne komentarze, które nie naruszają netykiety, nie będą kasowane. A do tej pory to się nie zdarzyło, za co dziękujemy!
Audycja o Unii (158 MB, 176min): download online
Zapraszamy do słuchania i komentowania. Na wszelkie pytania odpowiemy w komentarzach.
Ostatnio na naszej stronie rozgorzała pewna dyskusja, którą także poruszyliśmy w audycji. Jest to sprawa kontrowersyjna i dzisiejszy news poświęcimy właśnie jej. Tutaj mamy bardzo dużo do zarzucenia Manga-Libowi, a także chomikom i wielu innym serwisom bazującym na popularnych tytułach.
Umieszczanie zlicencjonowanych mang.
Jedną z niepisanych zasad fandomu skanlacyjnego jest porzucanie mang, które zostały w Polsce zlicencjonowane, a następnie usuwanie skanów ze stron. Należy pamiętać, że nadrzędnym celem istnienia skanlacji jest promowanie mangi. Wiele tytułów, które obecnie można kupić, zapewne nigdy nie ujrzałoby światła dziennego, gdyby nie promocja przez grupy skanlacyjne. Nagrodą dla nas jest to, że dany tytuł będzie można kupić i postawić na półce – całkowicie po polsku. Dlatego nie prowadzimy działalności zarobkowej, a robimy to za darmo dla fanów. Rynek mangowy w Polsce nie jest duży, a to z racji ilości osób natywnie władających tym językiem – w porównaniu z językiem angielskim jest to ponad piętnastokrotnie mniej. Tym samym z szacunkiem powinniśmy o niego dbać.
Manga-Lib ma sobie za nic nasz rynek wydawniczy i nadal umieszcza na swoim serwisie mangi, które powinny być z niego usunięte w całości. Nadal można przeczytać na jego serwisie mangi zlicencjonowane, np. Naruto, Bleach czy One Piece, o których K3nsei wypowiada się w ten sposób. Tym samym potencjalne osoby, które mogłyby kupić tomiki, nigdy tego nie zrobią, gdyż mają za darmo skany w internecie. Powiedzmy sobie szczerze – dużo jest dzieciarni, która traktuje legalne wydawnictwa jako zło i chętnie by je wypleniła. Wystarczy wspomnieć sprawę strony NarutoFAN, gdzie JPF został zmieszany z błotem przez „pseudo fanów”. Wydawnictwa walczą z tym, także drogą prawną, ale wiele osób myśli, że może być całkowicie bezkarna. Taką osobą jest także szef ML, czyli K3nsei, który chroni u siebie na serwerze autorów powyższych postów. Oczywiście, w przypadku paru innych tytułów musiał ustąpić. Ale jego posty dobitnie pokazują, co myśli o legalnych wydawnictwach, które próbują walczyć o swoje. Można by wysnuć wniosek, iż usuwa NIEKTÓRE skany jedynie po to, aby wydawnictwa się od niego odczepiły.
Problemem jest podejście, czyli to, że interesuje go jedynie odwiedzalność strony i związany z tym zarobek, a nie dobro mangowego rynku. Zupełnie odwrotne niż grup skanlacyjnych. Widać to po jego wypowiedzi, iż to wydawnictwo musi udowodnić, że ma licencję oraz to, że mangi nie są usuwane w całości, a jedynie do tomów, które zostały wydane, a wydawnictwo samo powinno dbać o to, aby informować jego o tym fakcie! Takiej bezczelności dawno nie widzieliśmy, najwyraźniej K3nsei kreuje się na guru polskiego rynku mangowego, któremu wszyscy muszą udowadniać, że mają jakieś prawa (nawet wydawnictwa!). To samo zresztą dotyczy zwykłych piratów, jakimi są chomiki, torrenty czy inne strony linkujące lub zawierające rozdziały mang zlicencjonowanych. W audycji poruszyliśmy np. temat zarabiania na chomikach, dzięki którym można sobie doładować konto w telefonie. Zazwyczaj prowadzą je totalni egoiści, którzy jakiekolwiek wydawnictwa mają za nic, dzieci nowego pokolenia „biorę, bo mi się należy z racji tego, że mam dostęp do neta”.
Chcieliśmy w tym miejscu zauważyć, że grupy robiące takie rozdziały odeszły z Unii. Z powodu różnic w poglądach odnośnie zlicencjonowanych tytułów już razem nie jesteśmy. Unia ma jednolite stanowisko w tej sprawie i zależy nam na promocji polskich wydawnictw - tym samym mówimy stanowcze NIE wszystkim, którzy naruszają prawa licencyjne w naszym kraju. Robimy to dla fanów, a im zależy na tym, aby polskie wydawnictwa nie zbankrutowały, tak jak to się stało z Tokyopop w USA i UK.
Jeżeli nic nie będziemy z tym robić, sytuacja będzie coraz gorsza. Ilu z nas marzy o jakimś tytule, który nie zostanie wydany w Polsce, gdyż wydawnictw nie stać na podjęcie ryzyka związanego z jego wydaniem? Strony udostępniające zlicencjonowane tytuły podcinają im skrzydła, narażając jedynie na straty – pamiętajmy, że promocja, to reklama tytułów. Wydawanie ich zwie się konkurencją. Warto dodać w tym miejscu, że np. wydawnictwo Waneko ma w swoich zasadach to, iż nie bardzo chce wydawać mangi, których skanlacje znajdują się na zaawansowanym etapie. Ale istnieją od tego wyjątki! Chociażby „High School of the Dead” czy „Dengeki Daisy”. Szkoda tylko, że są to jedynie najpopularniejsze tytuły, gdyż na te mniej znane wydawnictw zwyczajnie nie stać. Czy tego właśnie chcą „pseudo fani”, bezwzględnie walczący o najnowsze rozdziały już zlicencjonowanych w Polsce mang? My jesteśmy temu całkowicie przeciwni, tak, jak istnieniu stron, gdzie cały czas można ściągać wydawane w Polsce tytuły, często od wielu lat. Jedną z nich jest Manga-Library.
Jak zwykle zapraszamy do komentowania u nas na stronie http://unia.skanlacje.pl. Podzielcie się z nami opiniami i argumentujcie swoje za i przeciw. Żadne komentarze, które nie naruszają netykiety, nie będą kasowane. A do tej pory to się nie zdarzyło, za co dziękujemy!
Prawie tydzień temu odbyła się kolejna audycja w radiu AOI, tym razem na temat Unii. Rozmawialiśmy o sprawach kontrowersyjnych, a także poruszyliśmy kwestie dotyczące powstania, działania i po części jej przyszłych planów. Tym razem nie ma wersji audycji bez muzyki, gdyż tej zwyczajnie jest mało (byliśmy bardzo gadatliwi).
Audycja o Unii (158 MB, 176min): download online
Zapraszamy do słuchania i komentowania. Na wszelkie pytania odpowiemy w komentarzach.
Ostatnio na naszej stronie rozgorzała pewna dyskusja, którą także poruszyliśmy w audycji. Jest to sprawa kontrowersyjna i dzisiejszy news poświęcimy właśnie jej. Tutaj mamy bardzo dużo do zarzucenia Manga-Libowi, a także chomikom i wielu innym serwisom bazującym na popularnych tytułach.
Jedną z niepisanych zasad fandomu skanlacyjnego jest porzucanie mang, które zostały w Polsce zlicencjonowane, a następnie usuwanie skanów ze stron. Należy pamiętać, że nadrzędnym celem istnienia skanlacji jest promowanie mangi. Wiele tytułów, które obecnie można kupić, zapewne nigdy nie ujrzałoby światła dziennego, gdyby nie promocja przez grupy skanlacyjne. Nagrodą dla nas jest to, że dany tytuł będzie można kupić i postawić na półce – całkowicie po polsku. Dlatego nie prowadzimy działalności zarobkowej, a robimy to za darmo dla fanów. Rynek mangowy w Polsce nie jest duży, a to z racji ilości osób natywnie władających tym językiem – w porównaniu z językiem angielskim jest to ponad piętnastokrotnie mniej. Tym samym z szacunkiem powinniśmy o niego dbać.
Manga-Lib ma sobie za nic nasz rynek wydawniczy i nadal umieszcza na swoim serwisie mangi, które powinny być z niego usunięte w całości. Nadal można przeczytać na jego serwisie mangi zlicencjonowane, np. Naruto, Bleach czy One Piece, o których K3nsei wypowiada się w ten sposób. Tym samym potencjalne osoby, które mogłyby kupić tomiki, nigdy tego nie zrobią, gdyż mają za darmo skany w internecie. Powiedzmy sobie szczerze – dużo jest dzieciarni, która traktuje legalne wydawnictwa jako zło i chętnie by je wypleniła. Wystarczy wspomnieć sprawę strony NarutoFAN, gdzie JPF został zmieszany z błotem przez „pseudo fanów”. Wydawnictwa walczą z tym, także drogą prawną, ale wiele osób myśli, że może być całkowicie bezkarna. Taką osobą jest także szef ML, czyli K3nsei, który chroni u siebie na serwerze autorów powyższych postów. Oczywiście, w przypadku paru innych tytułów musiał ustąpić. Ale jego posty dobitnie pokazują, co myśli o legalnych wydawnictwach, które próbują walczyć o swoje. Można by wysnuć wniosek, iż usuwa NIEKTÓRE skany jedynie po to, aby wydawnictwa się od niego odczepiły.
Problemem jest podejście, czyli to, że interesuje go jedynie odwiedzalność strony i związany z tym zarobek, a nie dobro mangowego rynku. Zupełnie odwrotne niż grup skanlacyjnych. Widać to po jego wypowiedzi, iż to wydawnictwo musi udowodnić, że ma licencję oraz to, że mangi nie są usuwane w całości, a jedynie do tomów, które zostały wydane, a wydawnictwo samo powinno dbać o to, aby informować jego o tym fakcie! Takiej bezczelności dawno nie widzieliśmy, najwyraźniej K3nsei kreuje się na guru polskiego rynku mangowego, któremu wszyscy muszą udowadniać, że mają jakieś prawa (nawet wydawnictwa!). To samo zresztą dotyczy zwykłych piratów, jakimi są chomiki, torrenty czy inne strony linkujące lub zawierające rozdziały mang zlicencjonowanych. W audycji poruszyliśmy np. temat zarabiania na chomikach, dzięki którym można sobie doładować konto w telefonie. Zazwyczaj prowadzą je totalni egoiści, którzy jakiekolwiek wydawnictwa mają za nic, dzieci nowego pokolenia „biorę, bo mi się należy z racji tego, że mam dostęp do neta”.
Chcieliśmy w tym miejscu zauważyć, że grupy robiące takie rozdziały odeszły z Unii. Z powodu różnic w poglądach odnośnie zlicencjonowanych tytułów już razem nie jesteśmy. Unia ma jednolite stanowisko w tej sprawie i zależy nam na promocji polskich wydawnictw - tym samym mówimy stanowcze NIE wszystkim, którzy naruszają prawa licencyjne w naszym kraju. Robimy to dla fanów, a im zależy na tym, aby polskie wydawnictwa nie zbankrutowały, tak jak to się stało z Tokyopop w USA i UK.
Jeżeli nic nie będziemy z tym robić, sytuacja będzie coraz gorsza. Ilu z nas marzy o jakimś tytule, który nie zostanie wydany w Polsce, gdyż wydawnictw nie stać na podjęcie ryzyka związanego z jego wydaniem? Strony udostępniające zlicencjonowane tytuły podcinają im skrzydła, narażając jedynie na straty – pamiętajmy, że promocja, to reklama tytułów. Wydawanie ich zwie się konkurencją. Warto dodać w tym miejscu, że np. wydawnictwo Waneko ma w swoich zasadach to, iż nie bardzo chce wydawać mangi, których skanlacje znajdują się na zaawansowanym etapie. Ale istnieją od tego wyjątki! Chociażby „High School of the Dead” czy „Dengeki Daisy”. Szkoda tylko, że są to jedynie najpopularniejsze tytuły, gdyż na te mniej znane wydawnictw zwyczajnie nie stać. Czy tego właśnie chcą „pseudo fani”, bezwzględnie walczący o najnowsze rozdziały już zlicencjonowanych w Polsce mang? My jesteśmy temu całkowicie przeciwni, tak, jak istnieniu stron, gdzie cały czas można ściągać wydawane w Polsce tytuły, często od wielu lat. Jedną z nich jest Manga-Library.
Jak zwykle zapraszamy do komentowania u nas na stronie http://unia.skanlacje.pl. Podzielcie się z nami opiniami i argumentujcie swoje za i przeciw. Żadne komentarze, które nie naruszają netykiety, nie będą kasowane. A do tej pory to się nie zdarzyło, za co dziękujemy!
Audycja o Unii (158 MB, 176min): download online
Zapraszamy do słuchania i komentowania. Na wszelkie pytania odpowiemy w komentarzach.
Ostatnio na naszej stronie rozgorzała pewna dyskusja, którą także poruszyliśmy w audycji. Jest to sprawa kontrowersyjna i dzisiejszy news poświęcimy właśnie jej. Tutaj mamy bardzo dużo do zarzucenia Manga-Libowi, a także chomikom i wielu innym serwisom bazującym na popularnych tytułach.
Umieszczanie zlicencjonowanych mang.
Jedną z niepisanych zasad fandomu skanlacyjnego jest porzucanie mang, które zostały w Polsce zlicencjonowane, a następnie usuwanie skanów ze stron. Należy pamiętać, że nadrzędnym celem istnienia skanlacji jest promowanie mangi. Wiele tytułów, które obecnie można kupić, zapewne nigdy nie ujrzałoby światła dziennego, gdyby nie promocja przez grupy skanlacyjne. Nagrodą dla nas jest to, że dany tytuł będzie można kupić i postawić na półce – całkowicie po polsku. Dlatego nie prowadzimy działalności zarobkowej, a robimy to za darmo dla fanów. Rynek mangowy w Polsce nie jest duży, a to z racji ilości osób natywnie władających tym językiem – w porównaniu z językiem angielskim jest to ponad piętnastokrotnie mniej. Tym samym z szacunkiem powinniśmy o niego dbać.
Manga-Lib ma sobie za nic nasz rynek wydawniczy i nadal umieszcza na swoim serwisie mangi, które powinny być z niego usunięte w całości. Nadal można przeczytać na jego serwisie mangi zlicencjonowane, np. Naruto, Bleach czy One Piece, o których K3nsei wypowiada się w ten sposób. Tym samym potencjalne osoby, które mogłyby kupić tomiki, nigdy tego nie zrobią, gdyż mają za darmo skany w internecie. Powiedzmy sobie szczerze – dużo jest dzieciarni, która traktuje legalne wydawnictwa jako zło i chętnie by je wypleniła. Wystarczy wspomnieć sprawę strony NarutoFAN, gdzie JPF został zmieszany z błotem przez „pseudo fanów”. Wydawnictwa walczą z tym, także drogą prawną, ale wiele osób myśli, że może być całkowicie bezkarna. Taką osobą jest także szef ML, czyli K3nsei, który chroni u siebie na serwerze autorów powyższych postów. Oczywiście, w przypadku paru innych tytułów musiał ustąpić. Ale jego posty dobitnie pokazują, co myśli o legalnych wydawnictwach, które próbują walczyć o swoje. Można by wysnuć wniosek, iż usuwa NIEKTÓRE skany jedynie po to, aby wydawnictwa się od niego odczepiły.
Problemem jest podejście, czyli to, że interesuje go jedynie odwiedzalność strony i związany z tym zarobek, a nie dobro mangowego rynku. Zupełnie odwrotne niż grup skanlacyjnych. Widać to po jego wypowiedzi, iż to wydawnictwo musi udowodnić, że ma licencję oraz to, że mangi nie są usuwane w całości, a jedynie do tomów, które zostały wydane, a wydawnictwo samo powinno dbać o to, aby informować jego o tym fakcie! Takiej bezczelności dawno nie widzieliśmy, najwyraźniej K3nsei kreuje się na guru polskiego rynku mangowego, któremu wszyscy muszą udowadniać, że mają jakieś prawa (nawet wydawnictwa!). To samo zresztą dotyczy zwykłych piratów, jakimi są chomiki, torrenty czy inne strony linkujące lub zawierające rozdziały mang zlicencjonowanych. W audycji poruszyliśmy np. temat zarabiania na chomikach, dzięki którym można sobie doładować konto w telefonie. Zazwyczaj prowadzą je totalni egoiści, którzy jakiekolwiek wydawnictwa mają za nic, dzieci nowego pokolenia „biorę, bo mi się należy z racji tego, że mam dostęp do neta”.
Chcieliśmy w tym miejscu zauważyć, że grupy robiące takie rozdziały odeszły z Unii. Z powodu różnic w poglądach odnośnie zlicencjonowanych tytułów już razem nie jesteśmy. Unia ma jednolite stanowisko w tej sprawie i zależy nam na promocji polskich wydawnictw - tym samym mówimy stanowcze NIE wszystkim, którzy naruszają prawa licencyjne w naszym kraju. Robimy to dla fanów, a im zależy na tym, aby polskie wydawnictwa nie zbankrutowały, tak jak to się stało z Tokyopop w USA i UK.
Jeżeli nic nie będziemy z tym robić, sytuacja będzie coraz gorsza. Ilu z nas marzy o jakimś tytule, który nie zostanie wydany w Polsce, gdyż wydawnictw nie stać na podjęcie ryzyka związanego z jego wydaniem? Strony udostępniające zlicencjonowane tytuły podcinają im skrzydła, narażając jedynie na straty – pamiętajmy, że promocja, to reklama tytułów. Wydawanie ich zwie się konkurencją. Warto dodać w tym miejscu, że np. wydawnictwo Waneko ma w swoich zasadach to, iż nie bardzo chce wydawać mangi, których skanlacje znajdują się na zaawansowanym etapie. Ale istnieją od tego wyjątki! Chociażby „High School of the Dead” czy „Dengeki Daisy”. Szkoda tylko, że są to jedynie najpopularniejsze tytuły, gdyż na te mniej znane wydawnictw zwyczajnie nie stać. Czy tego właśnie chcą „pseudo fani”, bezwzględnie walczący o najnowsze rozdziały już zlicencjonowanych w Polsce mang? My jesteśmy temu całkowicie przeciwni, tak, jak istnieniu stron, gdzie cały czas można ściągać wydawane w Polsce tytuły, często od wielu lat. Jedną z nich jest Manga-Library.
Jak zwykle zapraszamy do komentowania u nas na stronie http://unia.skanlacje.pl. Podzielcie się z nami opiniami i argumentujcie swoje za i przeciw. Żadne komentarze, które nie naruszają netykiety, nie będą kasowane. A do tej pory to się nie zdarzyło, za co dziękujemy!